Pismo do rektora

ja bym dodał w załączniku raport komisji akredytacyjnej, do znalezienia gdzieś na parazytologia.pl

a jak już mówimy o pewnym wybitnym parazytologu i tej komisji, to warto też wspomnieć, że 2 tygodnie jej grasowania na wydziale to jedyny okres, kiedy on był punktualnie na zajęcia. podobne praktyki też na zakazach się dzieją, szkoda, że Karczmarczykowi nie wypomnieliśmy, że oni zawsze się spóźniają na zajęcia Smile

Pismo - jak najbardziej, ale faktycznie pokazmy je najpierw dziekanowi jako spis naszych odczuc i rzeczy do poprawki na przyszlosc. Jesli to niczego nie zmieni wtedy zaniesiemy je wyzej.
Nie skonczylismy jeszcze tych studiow i moga nam niezle dolozyc, wiec nie warto isc na otwarta wojne.

Tyle tych postow, ze nie pamietam, czy ktos wspomnial juz o planie zajec. Co to k* jest, rok w rok nie ma dnia bez okienek i zajecia najwczesniej do 15? Wiem, ze nie wszystkie grupy sa w tej sytuacji, ale 3b od zawsze ma zajecia najpozniej i teraz tez w piatek konczymy o 17. Pozdrawiam przedszkolanke z toksow :/

Chyba się za dużo nerwów już zebrało w tym wątku. Spokojnie, nie można nagle w jednym liście wypomnieć im wszystkich niedociągnięć, to że Polozowski się spóźnia a Radek pali papierosy na ćwiczeniach, jest sprawą osobniczą Razz

i nie wymaga pisania do rektora.

Ten list musi być na konkretny temat i nie może zawiera wszystkich skarg i zażaleń z całych 4 lat. Po pierwsze to sprawy całego semestru i sesji, ewentualnie akredytacja, można wspomnie o fakultetach i planie zajęć. To musi by zwięzłe, żeby im się to chciało w całości przeczytać, a nie nagle 20 stron protestu.

Prowadzącym też łatwo nie jest, bo oprócz nas jest też 5 rok. Dejneka powiedział mi, że z nimi rozród też mają do 20, bo nasza andrologia i rozród zajmują sale (prawda, bo sprawdziłam w ich planie). Więc tego raczej nie przeskoczymy, chyba, żeby nagle złamać panujące obyczaje i zrobić tak jak mówił Michał Gnus- wykłady po południu, a ćwiczenia rano. Ale to nie przejdzie.

Marta dobrze pisze - wpierw do dziekana, uczelnie to nie liceum gdzie rektor do dyrektor, pojdziesz naskarzysz na pania z geografii i po sprawie. wezcie pod uwage konsekwencje - jak wyjedziemy z takim pismem toooo moga pocisnac z nami na kolejnym egzaminie (mam tutaj na mysl np. interne) bo jak profesor bedzie chcial to na bank nam udowodni ze nie umiemy,a nie wiem czy pamietace ale to ze jestesmy na 4 roku wcale nie oznacza ze mamy wiecej do powiedzenia - na dobra sprawe mamy tyle samo co na 1 roku, tylko troche trudniej nas wyjebac juz z tej uczelni...wiec nad pismem do rektora bardzo bym sie zastanowil - do dziekana i owszem, mozna pomyslec

Gdybym Cie nie znał Hitman pomyślałbym że sie boisz Very Happy

Trzeba coś takiego napisać, ale nie opierd*** wszystkich tylko podkreślić błędy, które zostały popełnione.
Wiem, że to troche jak walka z wiatrakami ale w tym semestrze przesadzili. W piśmie oprócz egzaminu trzeba zwrócić uwagę także na nowy system. Niestety naszego nie da sie juz zmienić ale pomyślcie o waszych siostrach, braciach, znajomych, sasiadach, którzy dzięki naszej pomocy mogą mieć lepiej zorganizowane studia. Chodzi głownie wszytstkie zajecia praktycze-kliniczne. Powinny odbywać sie razem z zajęciami teoretycznymi a nie na końcu :/

PS. Nie proście o pomoc Piotra K. jest zbyt wylewny i nerwowy Very Happy

powinny powstać dwa pisma, jedno w sprawie egzaminu i drugie w sprawie fakultetów, bo ja bym chciała już w czerwcu wiedzieć na jakie fakultety mogę się zapisać na IX semestr, żeby nie było że we wrześniu okaże się że są trzy z czego jeden się nie odbędzie.

Michale B.eeeee i tak już nie studiuję Wink

A dobrym słowem z chęcią pomogę :PPP

ja to juz sama nie wiem do kogo lepiej, troche sie boje ze bedziemy miec przesrane w doslownym tego slowa znaczeniu, i mysle ze Adam tez ma duzo do powiedzenia w tej sprawie. nie pamietam tylkko co mowil karczmarczyk, chyba ze w ostatecznosci do rektora jesli nie poskutkuje do dziekana? ale chodzi o twardego czy kubiaka? moze skoro karczmarczyk dal taki pomysl to sie go jescze podpytac jak bedzie lepiej zebysmy jakos przezyli do konca te studia, bo co zrobimy jak naprawde nas udupia? przeciez tak naprawde nie mammy jednego przeciwnika czyli nicponia tylko bedziemy wytykac bledy innym.sama nie wiem.

uwazam jeszcze ze nie powinnismy rzucac sie na gleboka wode, mimo iz wiemy wszyscy ze to i tamto jest zle. tak naprawde to nie rozmawialismy z dziekanem na temat tego wszystkiego, tzn rozmawialismy na temat egzaminu ale na temat planu, fakow, balaganu juz nie. mysle ze najpierw to trzeba by bylo uczynic, i mysle ze wcale nie w kilka osob, jak zebranie przed egzaminem, bo ludzie sie emocjonuja i nakrecaja.mysle ze jesli adam by sie zgodzil to on powinien isc do dziekana z takim pismem i z nim porozmawiac w 4 oczy w imieniu calego roku.spotkanie calym rokiem czy ze starostami i dziekanem nie mialoby sensu, bo dziekan na pewno odebralby to jako atak, a najpierw trzeba by bylo zrobic to w delikatny sposob bo to jest powazna sprawa czyli wytykanie bledow. no i jesli damy takie pismo do rektora to trzaba by bylo sie zastanowic co bedzie jak rektor nie przyjmie go tzn nie zgodzi sie z nami lub tylko przyjmie do wiadomosci. na pewno powie o tym naszym dziekanom. chyba nie myslicie ze ich wszystkich zwolnia? jak oczernimy ich publicznie to oni juz sie postaraja zeby utrudnic nam i studia i zycie. bo dla nich takie publiczne wytykanie to najgorsze co moze byc, wiec nalezaloby sie zastanowic bo tak naprawde mamy duzo do stracenia

Dołączył: 25 Mar 2010 Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Myślę, że przesadzacie Wink

. Nikt nikogo nie będzie oczerniać - tylko pisać prawdę w celu poprawy swojej- i naszych następców sytuacji, a nie pogorszenia sytuacji dziekana czy prof Nicponia. Zgadzam się, że należy napisać najpierw do dziekana - tego wymaga przyzwoitość - i dać mu czas na rekację. Nie "wyskakiwać z gębą" tylko uprzejmie i spokojnie przekazać w formie niemożliwej do przeoczenia (papier) że zależy nam na lepszym wykorzystaniu czasu studiów i delikatnie zasugerować że może jednak powinno się z nami liczyć troszkę bardziej niż z preparatem w prosektorium. I popieram Krzysię - to NIE może być wylanie wszystkich skarg i zażaleń - tylko pismo w określonej sprawie ew kilku - w punktach/ akapitach. W piśmie zaznaczyć wręcz, że zależy nam, by system był lepszy, przez co absolwenci -zwł następnych lat lepiej wyedukowani i chwała wydziału większa, komisja akredytacyjna zadowolona i takie tam pierdoły. Jeśli reakcji nie będzie - pomyślimy nad pismem do rektora. Wiem, że tradycją stało się że zawsze siedzieliśmy cicho, ale uważam, że kulturalne wyrażenie niezadowolenia z usługi edukacyjnej nie jest powodem do udupienia całego roku. Myślę też że zdawalność tej sesji w pełni uzasadnia chęć napisania pisma i że dziekan to zrozumie, zwł że jest i dziekanem i kierownikiem przedmiotu. Nadto sądzę że już wiele gorzej, niż w tej sesji nie może być. Laughing

Nikt się nazwiskiem nie musi podpisywać, a starosta wg słów Kaczmarczyka jest nietykalny - podpiszmy się rok 4 i tyle.

JESTEM W 100% ZA PISMEM !!!
Wszystko o czym tu "piszemy" jest prawdą i mamy rację, więc należy to zrobić z głową i delikatnie kulturalnie (Michał nie będę wylewny i nerwowy Cool

) Osobiście uważam że do rektora to zły pomysł, dziekan jak najbardziej !!!
Teraz kwestia czy pisać tylko o sesji tej, która była i tej następnej, żeby było lepiej i odpuścić inne żale?
Wydaje mi się, że nie możemy odpuszczać innych cholernie ważnych i mniej ważnych spraw!
Jeśli napiszemy pismo tylko o sesji albo kilka rzeczy to szkoda zachodu, bo jak się semestr rozhula to już nikt nie będzie myślał o pisaniu kolenych pism z innymi żalami...
Myślę sobie, że jeśli jesteśmy już tak zdeterminowani powinniśmy napisać odnośnie sesji jeden list ( prośbę akt dobrej woli czy *uj wie co) i koniecznie drugie pismo z pełną listą żali włącznie z tym że kur*** w 21-szym wieku nie mamy normalnego dostępu Wi-Fi na uczelni, kompletnie wszystko i złożyć je jednocześnie!!! {NO A JEŚLI NIE WSZYSTKO TO PRZYNAJMNIEJ KILKAnaście FUNDAMENTALNYCH RZECZY TAKICH JAK:
1) EGZAMIN NA KOŃCU STUDIÓW
2) FAKULTETY (tu koniecznie o tych Pasożytniczych zoonozach i wyborze z kolorowej fikcyjnej listy)
3) PROGRAM ĆWICZEŃ (nie historia i ciekawostki, a to co jest najbardziej aktualne w danym gatunku)
4) PLAN ZAJĘĆ }

Pisząc 2 pisma jednym walczymy o swój przyszły egzamin, drugim pokażemy dobrą wolę i dajmy rady pozwalające na usprawnienie nowego systemu (przecież zawsze o to proszą, jest magiczna skrzynka do której nic nie wrzucamy) pokażemy również nie chcemy iść na wojnę ale zależy nam na młodszych rocznikach i dobrej sławie naszego wydziału (hyhy) ...

Aaa i może warto było by to pismo przedstawić nie tylko dziekanowi ale i prodziekanom, takim czymś zmusilibyśmy ich do przeczytania tego i dyskusji !

kurde można by tu pisać i pisać... POZDRO

p.s
przewertowanie tych wszystkich postów trochę zajmuje ! Smile

Również uważam że takie pismo ma sens bo wtedy czarno na białym widać nasze zdanie oraz jest to zawsze dokument, bo zauważyłam że na tym wydziale słowo zarządzających jest niewiele warte… I nie ma co lecieć od razu do rektora, zróbmy to jak należy od początku do końca czyli zacznijmy od najniższego szczebla a potem jeżeli nie usłyszymy żadnego odzewu sukcesywnie można iść do przodu.
Osobiście uważam że pismo to powinno objąć formę egzaminów i ewentualnie fakultetów bo reszta spraw to nie ukrywajmy to nie jest koncert życzeń… Musi wiele wody przepłynąć i dopóki ta kadra nie wymrze i nie przyjdzie nowa świeża krew która wniesie trochę nowości to wg mnie nic się nie zmieni i nie mamy też co na ten temat dyskutować. Zresztą zawsze chodzi też o kasę której wydział nie ma więc nie będzie większej ilości zwierząt przez co praktyki.
Nikogo nie będziemy oczerniać ani pozbawiać stanowiska bo choćbyśmy stanęli na rzęsach nie uda się, zresztą po co tracić czas i energię na walkę z wiatrakami, więc bez paniki że będą się na nas mścić.
Egzamin:
1)forma – nieprzemyślana, eksperymentalna i bardzo pracochłonna dla nas, po 2 częściach miało się już dość
2)sposób oceniania - nie był jasny ani do dnia egzaminu ani nawet po nim
3)zmiany w trakcie trwania sesji – gdyby nie zmienili sposobu zaliczenia moglibyśmy odwołać się od I terminu
4)długi termin sprawdzania, co się wiąże z formą – krótsze pytania, szybsze sprawdzanie (osobiście nie jestem za testami bo to już w ogóle jest sieczka, przypomnijcie sobie I koło z antybiotyków)

krzysia napisał:

Skoro nikt nic nie napisał to może zacznę.
1. Nie było wiadomo jak będzie wyglądał egzamin prawie do Świąt.
2. Zasady zmieniały się przed samym egzaminem i w trakcie, po pierwszym terminie też nas zaskoczyło, że jednak poprawiamy 1 przedmiot.
3. Potraktowano nas jak śmieci w sprawie wyników, bo profesorowie zwiedzali Brukselę.
4. Od niesprawiedliwych wyników nie można się było do nikogo odwołać, można było pracę doktorską napisać a i tak byłoby 2. Dziekan się głupio uśmiechał i miał gdzieś.
5. Profesor nie akceptował odpowiedzi z nowej książki, której tłumaczenia jest autorem.
6. Dziekan na 2 terminie powiedział, że niby osoby z dopytki mają zaliczone, ale dla naszego dobra poprawiamy. Sam się mieszał w zeznaniach.
7. Sam fakt tego że nagle na 4 roku okazuje się że jesteśmy idiotami, 130 osób oblewa egzamin- to jakaś paranoja.
8. Pytania z interny nie obejmujmowały tego co było na wykładach. (z resztą teraz wykłady są znów o tym samym, można o tym wspomnieć)
Tego jest dużo więcej, ale nie jestem w stanie wszystkiego sobie przypomnieć.

Z większością się zgadzam ale
punkt 4 - a próbował ktoś się odwoływać poszedł np z praca do Twardonia, lub wyżej? bo Twardoń zawsze może powiedzieć ze nikogo u niego nie było więc nie rozumie o co tyle krzyku Confused

Na pewno były prace dobre i takie osoby powinny były walczyć o swoje (a najlepiej to zrobić ksero tej pracy) ale nie ukrywajmy że większość prac była naciągana i pisaliśmy co nam ślina na język przyniesie a nóż widelec się uda. Dr Niedźwiedź mówił że przeglądał te prace i nie były one szczytem internistycznej wiedzy więc samokrytyka jest tu wskazana.
punkt 8 - ale obejmowały to co było w wymaganiach...

I wg mnie to z Nicponiem nie ma co walczyć bo się z dziadem nie wygra... i na bank nie zmienimy jego sposobu nauczania, co zresztą widać na wykładach (tzn nic się nie zmieniło) po takiej burzy z egzaminem z bydła chociaż trochę powinno mu to dać do myślenia że może to on nawala a nie studenci są źli... Mad

i z drugiej strony co może Twardoń przecież nie powie kumplowi ze uczysz beznadziejnie i weź się ogarnij Shocked

A stary pryk nie odda prowadzenia wykładów bo przecież to on jest kierownikiem katedry i koło się zamyka.

podpisuje sie pod wszystkim co napisla hantija

Warto też jeśli chodzi o internę dodać, że przepadło mnóstwo zajęć, nie było kolokwium i właściwie nikt nie wiedział co i w jaki sposób się nauczyć , żeby zdać i zadowolić profesora.

To, że nie było kolokwiów itd to już zauważyli, kolokwia będą, będą pytać i dwóje posypią się gęsto Razz

A to, że nie wiadomo jak odpowiadać, żeby zadowolić profesora to jest stara prawda studiów, od czasów pierwszych egzaminów na Akademii Krakowkiej. Od tego są krótkie pytania- krótkie odpowiedzi, żeby można było być pewnym mniej więcej tego co się pisze.

Jak wy sobie wyobrażanie wspinanie się po szczeblach? Damy to pismo dziekanowi, on coś tam odpisze i co? Nic z tego, znowu taplamy się we własnej weterynaryjnej kupie, wszystko pod dywan i wszyscy szczęśliwi. Nagle jak on odpisze, to damy to pismo rektorowi i jak to będzie wyglądało? Ze mamy w dupie to co napisał dziekan, albo to co on sądzi na ten temat. On już nam pokazał jak głęboko ma to gdzieś.
Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem jest przekazanie tego pisma za jednym zamachem do rektora, tym bardziej, że jest wetem a nie ogrodnikiem i zrozumie to pismo, do dziekana i prodziekanów. Tym bardziej, że to pismo dotyczy dziekana więc co on odpisze sensownego na własne błędy których nie widzi.